Żona odwiedziła męża w więzieniu. Idzie się poskarżyć naczelnikowi: - Panie naczelniku - mój mąż jest wykończony. Proszę mu dać lżejszą pracę. - Nie rozumiem co ma Pani na myśli, przecież on cały czas siedzi w bibliotece i wydaje książki. - No tak, ale prócz tego kopie jakiś tunel...
|
|
- Już mi życie brzydnie. Mam młodego ale ciągle chorującego męża.
- Ja mam gorzej. Mam męża starego ale ciągle zdrowego...
|
- Kochanie, marzy mi się, żeby założyć na plażę coś takiego, co sprawiłoby, że wszyscy by osłupieli. - Może załóż łyżwy...
|
|
Jedna koleżanka żali się drugiej: - Mój jest ostatnio jakiś oziębły w sprawach seksu.\r\n', '\r\n - Podmień mu w czasie kąpieli szampon na taki dla psów - radzi druga.
- Ja, jak swojemu tak zrobiłam, to po wyjściu spod prysznica rzucił się na mnie jak jakiś brytan, zaciągnął do łóżka i mało mnie na strzępy nie rozerwał w czasie stosunku.
Minęły dwa dni:
- Beznadziejna ta twoja rada z szamponem dla psów. - Coś ty? Nie zadziałało? - Zadziałało. Wyskoczył z łazienki, zeżarł całą kiełbasę z lodówki, a jak mu zwróciłam uwagę, to ugryzł mnie w nogę i poleciał do tej suki, Kowalskiej, z trzeciego piętra…
|
Raz do doktora "kobieta" wpada -Panie doktorze, niech mnie pan zbada -Pani się myli jestem lekarzem, tylko od zwierząt - weterynarzem. Ludzi zaś wcale ja nie przyjmuję. - A ja się właśnie zwierzęciem czuję. Gdy rano wstaję niech mi pan wierzy - biegam po domu jak kot z pęcherzem. Biegnę do pracy jak pies do gaju. Jak małpa czepiam się wciąż tramwaju. Jestem jak osioł zapracowana, wracam jak wielbłąd obładowana, a gdy zasypiam to tuż nad głową mąż "czule" szepcze - Posuń się krowo. - Więc poradź, proszę panie doktorze może lekarstwo pana pomoże i może jakimś cudownym lekiem będę się czuła znowu CZŁOWIEKIEM
|
|
|
|
<< pierwsza < poprzednia 1 2 następna > ostatnia >>
|
Strona 1 z 2 |